niedziela, 29 lipca 2012

Prusowie Prawdziwa Historia cz.3 Powstanie !!!


Wielkie powstanie pruskie z roku 1260-1274 rozpoczeło się od wielkiego pobicia w Bitwie pod Durben. Zbrojne starcie , które miało miejsce 13 lipca 1260 pomiędzy połączonymi siłami inflanckiej gałęzi zakonu krzyżackiego pod dowództwem mistrza krajowego Burcharda von Hornhausena i Krzyżaków pod dowództwem marszałka pruskiego Henryka Botela z dowodzonymi przez poganina Treniotę (siostrzeńca Mendoga) Żmudzinami i Litwinami.

Przeciw sąsiadom Prusów, Żmudzinom, z którymi Krzyżacy nie mogli uporać się na ziemi Kurów, Zakonni bracia pod wodzą inflanckiego mistrza Burcharda von Hornhausena wyruszają razem z krzyżakami z Prus pod wodzą Henryka Botela.
Jednocześnie z silnymi posiłkami z Niemiec plus Duńczycy, Estończycy, słowem-wyrusza śmiętanka armii zakonnej mająca raz na zawsze uporać się z problemem zwany Żmudzią .
 W polu nad jeziorem Durbe 13 lipca 1260 roku rozegrała się bitwa w której klęskę poniosła duża częśc wojsk krzyżackich. Śmierć ponieśli wszyscy dowódcy a z armii mało kto uszedł z życiem. Klęska tłumaczona była w jeden możliwy sposób dla krzyżaków, w krytycznym momencie zmuszeni do walki Kurowie, walczący po stronie krzyżaków, zaatakowali wojska zakonne. Oczywiście nie ma to jak zrzucić winę za kleskę na niedawno co przyjętych pod swoje ramiona kościelne….. 

 W efekcie tak poważnej klęski wojsk zakonnych, został zawarty sojusz między Żmudzinami i Kurami a sam Zakon zmuszono został do opuszczenia tej części wybrzeża Bałtyku.
Efektem tego wszystkiego był zryw jaki dla krzyżaków miał być bolesny po tylu wygranych nad Poganami z  północy….oj biedni ci krzyżacy :P

 Wracając na teatr działań ziem Pruskich. Ziemię ogarnięte podbojem przez rycerstwo środkowo europejskie, miało niedługo wstrząsnąc wydarzenie iście kuriozalnę dla świata chrześcijańskiego.
Społeczność Pruska, bezradna wobec wtargnięcia na ich ziemi masy kolonistów, z nadmorskich siedzib, nie miała się do nikogo zwrócić o pomoc, żeby zapobiec brutalnym metodom niesienia im jedynej słusznej wiary, czyli chrześcijaństwa…..

 Wodzowie wszystkich pruskich ludów poza Pomezanami i Jadżwięgami spotkali się na naradzie, nie wiadomo gdzie i kiedy . Podczas tej że narady na której postanowiono stworzyć bardzo twardy opór w obronie przed uciskiem i wyzyskiem ze strony braci zakonnej. 
 Na czele wielkiego powstania stanął Herkus Monte, pochodzący z rodu Montemidów, Natangów. Wcześniej senior rodu dla ratowania rodziny i bliskiemu jemu ludowi na krzyżackie żądanie daje zakładników wraz ze swoim małoletnim synem Herkusem.
 W jego rosłej osobie Krzyżacy upatrzyli idealnego kandydata na krzyżaka Prusa który dla nich będzie walczyć i podbijać Prusów.

Wywożąc Herkusa do Magdeburga, wiązano z nim wielkie plany, tam publicznie go ochrzczono, pokazując jak bracia zakonni są wspaniałomyślnymi i dobrzi dla podbitego ludu, to oni nieśli światło prawdziwej wiary  do ciemnego luda…….
Zresztą można im podziękować poniekąd za to zrobili bo sam Herkus jako pilny uczeń wyniósł co nieco z ich nauczania dla swoich współbraci, o czym mieli niedługo się przekonać krzyżacy ;]

 Dziesięcioletni pobyt jego w Magdeburgu pozwolił jemu na pełną edukację ze znajomością języka niemieckiego i łaciny. Zauważono jego wspaniałe fizyczne warunki i z wielką starannością udzielano jemu nauk z kunsztu rycerskiego. Wkrótce, ku wielkiemu zadowoleniu zakonnych, w szkółce magdeburskiej równych sobie nie miał. Nadszedł czas jego powrotu ale już w białym płaszczu z czarnym krzyżem.
 Stęskniony za rodziną i przy nadarzającej się okazji odwiedza swoich bliskich zastając ich w warunkach strasznego upodlenia przez zakonnych braci. To było za dużo dla Herkusa. Spotykając się z wodzami innych ludów, zjednoczy ich do oporu przeciw Krzyżakom ale nie chrześcijańskiej wierze. Prusowie rozpoczeli gromadzenie i przygotowywanie się do zbrojnego powstania, przed tym jednak zdecydowano na wysłanie listu do papieża Urbana IV.

 Krzyżacy posiadający sieć szpiegów nie tylko podejrzewali ale i też otrzymywali donosy, że Prusowie mobilizują się do powstania. W takich sytuacjach, jak zwykle, stosowali wszystkie metody, podstępu, intrygi i to z największym okrucieństwem.
 Brat krzyżacki Wolrad, wójt Natangii, kiedy dowiedział się o przygotowaniach zaprosił do siebie wielu możnych znakomitych Prusów z okolicy grodu Lemptenburg nad Zalewem Wiślanym do pokojowych obrad z biesiadą “i kiedy ci upili się....wyszedł, zamknął drzwi i wspomnianą szlachtę i zamek spalił na popiół”. Goście spłonęli żywcem, ponosząc słuszną karę - jak twierdzi kronikarz - za spiskowanie przeciw Zakonowi.
 “Ponieważ list dotarł do Rzymu i zachował się wśród innych dokumentów kancelarii papieskiej, znana jest jego treść. Prusowie zapewniali w nim papieża, że powstanie skierowane jest wyłącznie przeciw Zakonowi i stosowanym przez Krzyżaków metodom postępowania z podbitą ludnością. Przekonywali, że większość mieszkańców ziem pruskich została już ochrzczona i przyjęła wiarę papieża, nie chce więc wracać do wiary przodków, do przesądów i obyczajów pogańskich.
 Prusowie pisali, że pragną także, by wiara papieża szerzyła się wśród rodaków. Prosili w liście biskupa rzymskiego, by poparł ich walkę z Zakonem i obiecywali, że nikt z wiernych ani kapłanów nie dozna krzywdy, nie zostaną też zniszczone kościoły. Prusowie pisali, że bracia zakonni, którzy depczą wszelkie prawa ludzkości i boskie, nie dotrzymują zobowiązań, pozwalają mordować dzieci, kobiety i starców, a z mężczyzn robią niewolników pozbawionych prawa do ziemi i własności, muszą z ziem pruskich ustąpić. Na koniec - oddawali siebie i swoją ziemię w opiekę papieżowi.
 Papież Urban IV, adresat listu i wielki przyjaciel Zakonu Niemieckiego, nie dał wiary ani posłańcom, ani wręczonemu mu pismu. Zgodnie z życzeniem braci zakonnych uznał, że bunt przeciw Zakonowi jest równoznaczny z odejściem od wiary chrześcijańskiej i ogłosił światu apostazję Prusów. Wezwał też wszystkich wiernych Kościołowi rycerzy i biskupów do świadczenia pomocy Zakonowi, który znalazł się w wielkiej potrzebie. Co więcej, przyznał Krzyżakom wiele nowych uprawnień wobec Prusów. Pozwolił im więzić lub brać zakładników od tych neofitów, którzy nie chcą uczestniczyć w organizowanych przez Zakon akcjach zbrojnych lub odmawiają swego udziału przy budowie twierdz. Poinformował również biskupa warmińskiego, że wyznaczył Czechy, Morawy, Polskę i Pomorze do niesienia pomocy Krzyżakom w obronie Prus i Inflant. Nakazał także udzielać krzyżowcom zgłaszającym swe usługi Zakonowi takich samych odpustów, jakie przysługiwały udającym się do Ziemi Świętej”.
  Postawienie sprawy przez papiestwo w oczywisty sposób dla głowy kościoła i fanatyka szerzenia wiary wszelskim kosztem dla uzyskania korzyści materialnych, Herku Monte zrzuca habit i razem z innymi wodzami wraca do przodków swoich wierzeń ogłaszając świętą wojnę z krzyżakami i papiestwem.
 Herku Monte poza ogólnym Prusów przywództwem powstania, przewodził także rodzinną Natangią, Warmią wódz Glappo, Pogezanią Auctume, Barcją Divanus Klekine a Sambią Glande.
 Uzbrojenie Prusów w owym czasie niewiele różniło się w porównaniu z ciężko zbrojnymi Europejczykami zamieszkującymi już ziemie pruskie. Pruscy konni dla większej mobilności, uzbrojenie mieli lżejsze co nie znaczy, że prymitywne.

 21 stycznia 1261 Herku Monte osiąga spektakularne zwyciestwo nad wosjkiem zakonnym. Armia zakonna z pełnym taborem wyszła z Królewca na podbój Natangii doskonale wyposażona w żywność i broń w połowie drogi niedaleko pruskiego Pokarvis założyła bazę zostawiając ją ze zbrojnym oddziałem. Główna armia podążała dalej w głąb Natangii. Powstańcy bez trudu opanowali obóz zakonny, zajmując go i z wyczekiwującą w nim pozycją cierpliwie czekali na powrót głównej armii. Powracający zakonni nie tylko z łupami, żywnością ale także z niewolnikami zostali zupełnie zaskoczeni w obozie. Większość poległa podczas zasadzki i mało kto zdołał uciec, ale i tak ta wiadomość dotarła do Królewca. Nie powiodło się również rycerzowi Walther von Barbyc który nieopodal pustoszył okolicę zamieszkałą przez Prusów, dowodząc oddziałem przybyłych z pomocą gości. Zaatakowany, poniósł całkowitą klęskę i znowu niewielu uszło z życiem z pola bitwy.

 W styczniu 1261r. drogą morską zaczęły napływać do Królewca nowe zaciągi krzyżowców chętnych do wzięcia udziału w krucjacie bałtyckiej . Przybylu z Westfalii, Magdeburga i generalnie z ziem Cesarstwa. Bez zwłoki przystąpili do pustoszenia sambijskich wiosek, unikając powstańców, zabierając wszystkich zdolnych do pracy Prusów, w celu wzmocnienia nadmorskich zamków i budowy nowych.

 W roku 1263 Herku Monte organizuje błyskotliwą akcję wyprawiając się do ziemi chełmińskiej, zadając tam bardzo dotkliwe straty. Kiedy powracał z ziemi chełmińskiej, w pogoń za nim z elitą rycerstwa, puścił się osobiście wielki mistrz krajowy Helmerich.
Herku Monte nie dał się jemu zaskoczyć i pod Lubawą, stawił czoła mistrzowi. Krzyżacy pewni zwycięstwa poprzez zaskoczenie, szybko zaatakowali Natangów.


Obie armie stoczyły wówczas bitwę w dolinie między wzniesieniem Fiugajki a wsią Fijewo znajdującą się kilka kilometrów od Lubawy. Prusowie pod dowództwem Herkusa Monte pokonali wielkiego mistrza i jego wojska, stosując typową dla Prusów taktykę partyzanską, czyli wciągając ich w zasadzkę. Poganie w krytycznej fazie bitwy uciekli w zarośla na wzgórzu Fiugajki.

Krzyżacy myśląc że wróg ucieka z pola bitwy rozpoczęli pościg podczas, którego rozproszyli się po okolicy. Prusowie wówczas zebrali się w niewielkie oddziały i ponownie zaatakowali osamotnione grupki krzyżowców.

W bitwie tej poległo czterdzieścioro braci zakonnych w tym sam mistrz krajowy Helmeryk. W historiografii niemieckiej bitwę tą nazywa się największą klęską chrześcijan w walce z poganami. Krzyżacki kronikarz Piotr z Dusburga opisuje krzyżacką klęskę w następujący sposób: „(...) polegli w niej prawie wszyscy znakomici i doborowi mężowie, których mądrość i zapobiegliwość rządziła ziemią pruską i kierowała wojnami. W miejscu tej bitwy mieszkał później pewien pustelnik, który wiele razy widział nocą palące się świece; ich obecność najwyraźniej świadczyła o tym, że polegli tam mężowie otrzymali już koronę męczeńską od Króla Męczenników” . Krzyżaccy kronikarze opisując tą bitwę nigdy nie wspominają o Lubawie, co może sugerować, że 1264 roku osada ta cały czas leżała w gruzach po najeździe Sudawów sprzed czterech lat.


 Herku Monte stał się postrachem dla Zakonnych sama wiedza o jego bliskiej obecności napawała ich śmiertelnym strachem. Nie przebierał w środkach, wprowadzał wojska krzyżowe w zasadzki i likwidował wszelkie oddziały zakonne gdzie tylko miał wiedzę, że się pojawiły.
 Niejednokrotnie zasadzał się na nich w przebraniu jako krzyżak, a przy tym wszystkim dbał o to, żeby żadnemu nie udało się uciec, a po to tylko, żeby jego metody walki z nimi były nie przekazywane innym braciom. Strach krzyżaków był tak wielki, że uznawano, że walczą z duchem.
 W roku 1273, leczący się z ran i osaczony w swojej kryjówce, został pochwycony i natychmiast powieszony a pełni strachu Zakonni dla pewności mieczem przebili serce jego. Szczególnie ciężkie walki miały miejsce na Sambii, gdzie część ludności zmuszono do ucieczki, część schwytano w niewolę, a część wybito. I w ten sposób, jak chwalił się krzyżacki kronikarz “całe... wojsko Sambów mieczem unicestwili oraz pojmali kobiety i dzieci. Domy...i przyległości spalili na popiół”.
 Sambowie systematycznie dążyli do opanowania wszystkich małych twierdz bardzo zuchwałymi atakami w których odnosili zwycięstwa. Ta taktyka nie pozwalała na ich umocnienia i przyjęcia większej ilości najeżdżców, którzy ciągle przybywali.
 Wódz Warmów Glappo z pomocą Pogezan pod dowództwem Auctume w roku 1261 odbijają gród, zabrany im przez Zakonnych w roku 1240 i mocno ufortyfikowany, Lidzbark Warmiński.
 Po tym sukcesie Glappo wyrusza na zamek w Braniewie. W zasadzce wybija czterdziestu rycerzy z załogi, reszta nie czekając na dalszy bieg wypadków w pośpiechu opuszcza Braniewo. Glappo nie posiadając wystarczającej ilości wojów do obsadzenia Braniewa, doszczętnie niszczy krzyżacką twierdzę i bezpiecznie wycofuje się.
 Z pomocą dla krzyżaków w roku 1266, przybywają do Prus bardzo liczne posiłki z Cesarstwa, szczególnie z Brandenburgii na czele z Ottonem III i Janem I.
 Na granicy ziemi Warmów i Natangii a pomiędzy twierdzami Królewca i Bałgi budują zamek Brandenburgia, dzisiaj Uszakowo (rejon kaliningradzki). Używając jak zwykle zniewolonych Prusów jako siły roboczej. Glappo, wykorzystał moment wyjścia głównych sił załogi Brandenburgii przeciw Prusom, uderza i opanowuje zamek. Siły krzyżackie wracające z wyprawy nie miały już do czego wracać, zamek został kompletnie zniszczony.
 Po roku Otto III wraca i odbudowuje Brandenburgię, którą w roku 1273 Glappo z Warmami powtórnie zaatakował i rozpoczynał oblężenie. Krzyżacy byli przygotowani na taki manewr Warmów. Z niezbyt odległego Królewca zorganizowali bardzo szybką odsiecz która ruszyła na pomoc oblężonej Brandenburgii.
 Glappo wzięty we dwa ognie przez przewyższające siły, nie miał już nawet szansy na wycofanie się. Pojmanego dzielnego Glappo najpierw poddano torturom, następnie stracono na wzgórzu obrzeża Królewca. Miejsce to  nazwano Glappenberg, czyli wzgórzem Glappo.
 Niezmordowani Prusowie, wspólnymi siłami próbują zdobyć zamek w Królewcu, zbudoway na ruinach pruskiej twierdzy Tuvangste. Wojska pruskie przybyły do oblegania Królewca z machinami oblężniczymi, jednocześnie zablokowano wszystkie dojazdowe drogi.
 Sambijski wódz Glande rozbijając krzyżacką flotyllę próbuje wziąść Królewiec oblężeniem i głodem.
 W oblężeniu uczestniczy również wielki wódz Natangów, Herku Monte, który podczas walk został ranny.
 Pomoc z zewnątrz odblokowała Królewiec od morza co w rezultacie było powodem rezygnacji Prusów z oblężenia. Pomimo odstąpienia Prusów od oblężenia Zakonni nie mieli jednak ochoty i odwagi do spotkania się z nimi na otwartym polu bitwy. Powód tego jest już znany, sama obecność Herkusa Monte napawała strachem wielkich zakonników.
 Zamek w Wielawie, Waistotepile, Wisenburgu na ziemi Bartów, Krzyżborku Prusowie oblegali z wielkim sukcesem. Krzyżacy zmuszeni głodem, nie mogący doczekać się z żadnej strony pomocy, ponosząc wielkie straty, ukradkiem i podczas nocy opuszczali twierdze szukając drogi ucieczki w portowych zamkach.
 Tak samo stało się z zamkiem w Brunsberdze (Braniewo) i Reszlu, przed ucieczką sami podpalają twierdze i pod osłoną nocy uciekają.
 Ponieważ cały czas napływały posiłki z Europy, strategia obrana przez Prusów polegała na ciągłym niszczeniu ich mniejszych twierdz.
 W roku 1263 w krwawej bitwie pod Bartoszycami zginęło około1300 Prusów (“mało kto uniknął śmierci ”) większość bezbronnych.
  Wymienić należy epizod , który zdarzył się podczas oblężenia Bartoszyc, “na szubienicy wzniesionej przed bramą zamkową powiesili 30 zakładników pruskich, których trzymali jako jeńców”.
 Walki przeniosły się poza Prusów terytorium, w roku 1263 na ziemi chełmińskiej powstańcy zdobywają zamek w Radzyniu. Jadżwięgowie z Pogezanami, Warmami i Bartami, pustoszyli okolice Elbląga zdobywając okoliczne fortyfikacje które broniły dostępu do Elbląga.
 Bezradność i wściekłość Krzyżaków osiągnęła zenit ich okrucieństwa, kiedy taki sam los spotkał zamek w Lidzbarku i zdziesiątkowani dotarli do Elbląga, przetrzymywanym tam pruskim dzieciom, zakładnikom, było ich dwanaścioro, wyłupiono oczy i odesłano rodzicom.
 Krótkie przymierze z księciem Gdańska Mściwojem II, pozwoliło na blokadę portu Elbląga, uniemożliwiło to krzyżakom otrzymywania dopływu krzyżowców i zapasów żywności gdyż był on też oblegany od lądu. Nie trwał ten sojusz długo. Połączonymi siłami w roku 1266 zniszczyli krzyżacką flotyllę wiozącą żywność do oblężonych załóg Elbląga, Bałgi i Królewca.
 Podczas nieudanego oblężenia Elbląga, ginie Auctume przywódca Pogezan. Zastępuje go Linka, który bardzo dynamicznie rozpoczyna akcje przeciw zakonnym. Razem z Bartami prowadzi kampanię poza terenem Prus i na ziemi chełmińskiej pod Pagustin w bitwie z krzyżakami zadaje im klęskę w której ginie 12 braci rycerzy i 500 towarzysącym im krzyżowców.
 Po tym zwycięstwie, robi błyskawiczny zwrot i rusza na odbicie zamku w Dzierżgoniu wyposażoną w liczną , dobrze uzbrojoną załogą. Gdyby nie posiłki krzyżackie z pobliskiego Elbląga twierdza ta mogła być zdobyta i osłabiłaby znacząco krzyżaków na długo.
 Linka stosując krzyżacką taktykę, mobilizuje swoje siły, i jeszcze raz w roku 1273 wspólnie z Bartami podejmuje batalię o zdobycie Elbląga.
 Elbląg, wybudowany na miejscu pruskiego portu Truso był największym dla Pogezan zagrożeniem. Przez niego nieustannie przychodziły posiłki dla Zakonu z cesarstwa.
 Niespodziewanie, Linka wprowadził garnizon zakonny w zasadzkę i zadaje jemu bardzo dotkliwe straty, które przez krótki nie pozwala wojską krzyżowym na grasowanie po ziemi Pogezan.
 Bartowie, jako najmniej liczny lud plemion Pruskich, nie przeprowadzał indywidualnych wypraw przeciw Zakonowi, natomiast czynnie uczestniczył w każdej wyprawie organizowanej przez każdego z przywódców powstania.
Rok 1266 był dla Bartów najbardziej tragicznym rokiem, w bardzo zaciętej bitwie pod Kowalewem wódz Divan Klekine ginie w polu chwały w walce z zakonnym wojskiem.

 Przybycie w 1265 roku Albrechta księcia Brunświckigo i Albrechta księcia z Turyngii z licznym rycerstwem, pozwoliło Krzyżakom na planowanie i rozprawienie się z powstańcami.

 W roku 1267 mamy wtórne przybycie do Królewca króla Czech z bardzo licznym wojskiem. To jego przybycie z tak licznymi siłami, zaczęło przechylać szalę zwycięstwa na stronne zakonu. Od razu skierowani zostali do rozprawienia się z Natangami.
 Natangia podczas powstania była wielokrotnie niszczona, między innymi też przez Teodoryka margrabiego miśnieńskiego, który “ przez trzy dni i noce... przemierzał Natangię, pustosząc ją ogniem i grabieżą ”. W drugiej połowie lat 60 zniszczona została “ogniem i grabieżą” ziemia Solidow w Natangii i jak pochwalił się Piotr z Duisburga zabito i wzięto w niewolę “bardzo wielu ludzi”.
 Natangijczycy z Herku Monte coraz bardziej byli osaczani i z tak licznymi posiłkami przybywającymi z ziem cesarstwa coraz trudniej jest im walczyć i zwyciężać.
 Krzyżacka metoda walki prowadzona planowanymi zbrojnymi ekspedycjami na osiedla Prusów, nie tylko polegała na ich mordowaniu, czyli likwidowanie zaplecza powstańców, ale i też czego nie mogli zagrabić doszczętnie palono wraz z domostwami.

 W roku 1274, wzmocniony Zakon, z całą furią i rządzą zemsty atakuje twierdzę Pogezan Lidzbark Warmiński. Gród zostaje zdobyty, obrońcy ratują się ucieczką a tych którzy nie zdążyli “pojmali i (następnie) wymordowali” Nie znamy dalszych losów wodza Pogezanów Linki.
 Na Sambii najdłużej opierał się okręg zwany Rinow. Uległ, kiedy Krzyżacy “zabili wszystkich mężczyzn, uprowadzili kobiety i dzieci z całym ich majątkiem”.
 Pod koniec powstania w bitwie pod Bezledy, wojska zakonne “zabiły ponad dwa tysiące Jadżwięgów”. Pytanie pozostawało , jak długo jeszcze Prusowie mogli się przeciwstawiać całemu światu chrześcijańskiemu wysłanemu przeciwko ?

Rok 1274 uznano, że powstanie zostało stłumione całkowicie i do podbicia pozostały jeszcze trzy prowincję Prusów: Nadrowia, Skalowia i Jaćwież.

2 komentarze:

  1. Bardzo dobrze, że Krzyżacy pobili Prusów, w przeciwnym razie Polska miałaby pod bokiem złośliwych sąsiadów. Potem Prusowie zjednoczyliby się z Wielkim Księstwen Litewskim i Litwini już nie potrzebowaliby Polski jako sojusznika. Polska pozostałaby sama i w końcu zostałaby domenem Habsburgów i byłoby po Polsce. Tak że stało się tak jak musiało stać, i nie ma co tu płakać nad Prusami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaromir333. Poczytaj opracowania mediewistyczne i skojarz z najprostszą nawet wiedzą podręcznikową, którą nabyłeś w szkole (bo historykiem nie jesteś)w obrębie współczesnej historii Polski. Może wówczas zrozumiesz, że popisałeś się brakiem wiedzy w zakresie wpływu eksterminacji Prusów w XIII w. na kształtowanie się sytuacji geopolitycznej śmiertelnie groźnej dla Polski po dzień dzisiejszy.

    OdpowiedzUsuń