czwartek, 22 marca 2012

Prusowie Prawdziwa Historia cz.2 Podbój

Następny rozdział smutnej historii Prusów, wiążą się z niemieckim rycerskim zakonem, znany dzisiaj głównie pod nazwą …. Krzyżacy (buuuuu), którzy wraz z innymi zakonnymi wrócili z krucjaty poobijani w Palestynie, Syrii i gdzie tam się da, dostając tęgie baty od świata Islamu. O tym jednak się nie będę rozwodził, bo liczy się to, co zrobili na ziemiach pruskich.
Na początku XIII wieku, w latach 1222-1223 książęta: Władysław Odonic (Wielkopolska), Konrad mazowiecki, Mściwój I (książę gdański), Leszek Biały (książę krakowski) i Henryk Brodaty (książę śląska) prowadzili akcję chrystianizacyjną na terenach Prus. Akcję misyjną prowadził opat Zakonu Cystersów w Łeknie i zakon rycerski Braci Dobrzyńskich, powołany w tym celu przez księcia Konrada.
Jednak akcje tych wszystkich panów nie przynosiły spodziewanych efektów. Wielkie zaangażowanie w chrystianizację Prus książąt polskich takich jak Konrad Mazowiecki i Henryk Brodaty było spowodowane przez papieża, który chciał założyć w Prusach państwo kościelne z pomocą cystersów i księcia gdańskiego Świętopełka, popierając tego ostatniego w jego dążeniach uniezależnienia się od Polski. W owy okrasie jak każdy dobrze pamięta królestwo polskie dopiero scalało się i posiadała przysłowiowy burdel polityczny,
W 1226 r. książę mazowiecki Konrad zaprosił, za namową Jadwigi Śląskiej, Zakon Krzyżacki na swoje ziemie, przyznając mu, w 1228r. w dzierżawę ziemię chełmińską. Powód tej decyzji był prosty, nasz kochany Konrad miał już dosyć odwetowych wypadów pruskiej braci i wycofał się z terenów ziemi chełmińskiej, bo zbyt dużo kosztowało go utrzymanie tych ziem. Pomimo oddania w dzierżawę ziemi chełmińskiej, Konrad zachował całość swoich prerogatyw książęcych.
Wprowadzeni do Polski przez Konrada Mazowieckiego, Krzyżacy rozpoczęli proces nazwijmy to chrystianizacji od ustawienia swojej pierwszej bazy na gruzach pruskiego grodu w Kwidzyniu nad Wisłą i od razu pokazują swoje oblicze.
Pierwszą znaną ofiarą Krzyżackiej chrystianizacji stał się pruski wódz Pipin, pomimo szlachetnego urodzenia z największym okrucieństwem torturowano, przywiązano do końskiego ogona, powleczony do Torunia i tam powieszono. Wcześniej wydarto mu wnętrzności, przybito do drzewa i wokół kazano biegać. A samy krzyżacy mówili, że z nimi idzie światło cywilizacji i boga… aż mnie mdli.
Grodzisko Pipina doszczętnie zburzono, załogę wymordowano, podobnie jak gród jego wuja Rogów (dzisiaj przedmieście Torunia). Taka była pierwsza wizytówka szerzenia „wiary” przez niemieckich rycerzy pod protektoratem papiestwa i gdyby nie było tego protektoratu nigdy na Prusach nie doszłoby do tego, co miało nastąpić.
 W roku 1233 Pomezanię swoje chłopy podejmują próbę odbicia Kwidzynia, jednak bez powodzenia. Próba ta, była jednak alarmem tak dla Krzyżaków, jak i dla polskich książąt, że istnieje niebezpieczeństwo utraty tego strategicznego przyczółka. Kwidzyń w owym okresie był jak brama do ziem pruskich, urata tej, że warowni doprowadziłaby do zamknięcia krzyżaków w swoim kotle i opóźniła sam podbój Prus o parę lat.
Dlatego już w roku 1234 spotykają się wielcy tamtego świata i podejmują decyzję o wspólnej zbrojnej wyprawę do Pomezanii tak by wyeliminować zagrożenie całkowicie.
 Luty 1235 rok Krzyżacy mocno wsparci rekrutami z Niemiec w towarzystwie hufców rycerskich polskich książąt, Henryka Brodatego, Konrada Mazowieckiego, Kazimierza Kujawskiego i gdańskiego Świętopełka oraz brata Sambora wkraczają do ziemi Resia. Trudno określić liczbę uczestniczących w tej wyprawie wojsk jednak biorąc pod uwagę ich koncentrację, na pewno kilka tysięcy chłopa musiało brać udział w samej wyprawie. Droga ich pochodu zasłana była gwałtem, grabieżą, ogniem i wielkim rozlewem krwi jak szczerze opisuje krzyżacki kronikarz zaznaczając, że to wszystko dla dobra biednych udręczonych i przede wszystkim zagubionych owieczek z Prus. Dlatego ja się pytam to jest kurcze proces chrystianizacji czy pospolita rzeź niewiniątek?
 Pomezanię zgromadzili się w liczbie przekraczająca około tysiąca wojów pod wodzą Księcia Resii nad rzeką Dzierżgoń w Świętym Gaju. Byli bardzo dobrze informowani o pochodzie rycerzy i obrazie jak wygląda niesione przez iście chrześcijańską krucjatę.
Pomezan niestety było niewielu w porównaniu do najeźdźców, dlatego skuteczna strategia obrony nie wchodziła w grę a stanięcie do otwartej bitwy byłoby samobójstwem. Bitwa musiała być przyjęta, w żadnym przypadku Pomezanię nie mogli przyglądać się jak są eksterminowane ich rodziny.
 Ze szczątków kroniki wiemy, że bitwa trwała cały dzień aż do zapadnięcia zmroku i przebieg jej nie oznaczał zwycięstwa najeźdźców. Strach zaczął oblegać armię Krzyżowców a to ze względu, na zbliżający się zmrok, którego w walce z Prusami śmiertelnie się bali. Z obu stron walka była zażarta, w której Pomezanię wykazali się wielką bitnością i męstwem z tak przeważającymi siłami.
 Świetopełek, który w licznych bojach z Prusami nigdy nie zdołał ich zwyciężyć, zdobył się na podstęp, głęboko obszedł Święty Gaj i z bardzo licznymi siłami zaatakował Pomezan z boku wraz z innymi przy jednoczesnym frontalnym ataku. Na siły Pomezan tego było za wiele i legli, wraz ze swoim wodzem Księciem Resii. Ranni i złapani w potrzasku Prusowie byli dobijani i mordowani, nikogo nie oszczędzono, i niewielu prawdopodobnie udało się umknąć z pola bitwy.
 Krzyżacki kronikarz pisze “doszło do wielkiego przelewu krwi ludu pruskiego, gdyż padło owego dnia ponad 5000 zabitych”. Choć liczby podawane przez średniowiecznych kronikarzy zawsze są przesadne, jak to zawsze w historii kronikarzy niemieckich opisujących walki z tysiącami przeciwników prawdziwej wiary, nie zmieniło się to nawet do czasów podczas wielkiej wojny z zakonem i polsko litewskim sojuszem, ale o tym później. Nie zmienia to jednak faktu, że nie oszczędzono pokonanych Prusów traktując ich jak to w zwyczaju ma przedstawiciele zachodniej cywilizacji w owym okresie.
 Bitwa zabezpieczyła Krzyżaków w Kwidzyniu a klęska Pomezan pozwoliła na dalszy podbój Prusów; można by powiedzieć, że była bitwą decydującą o ich podboju.
 Przeciwko Prusom, stanęło w pierwszej fazie, rycerstwo polskie i niemieckie, które w Niemczech zaraz po ogłoszeniu krucjaty przeciwko Prusom miało dwa tysiące rekrutów. Krucjatę Północną bądź Bałtycką ogłoszona przez papiestwo posiadała tą samą rangę, co krucjata do Świętej Ziemi. Dążeniem papiestwa i to za wszelką cenę było ustalenie państwa kościelnego. Germańska polityka szczególnie popierana przez portowe miasta niemieckie dążyła do opanowania basenu Bałtyku. Nie interesowało ich wybrzeże skandynawskie z prostego powody- nadal do europejskiej ekspansji powstrzymywałby ich sam Bałtyk, a na pewno nie, dlatego, że na nim panowali Wikingowie i Duńczycy.
 Jak się jeszcze okaże, obaj partnerzy: Papiestwo i Krzyżacy, w tym przedsięwzięciu byli równo zdeterminowani i nie przebierali w środkach, w okrucieństwie idąc na całość do celu?
 Pomezańska ziemia Resii była jeszcze wielokrotnie najeżdżana. Oddziały krzyżackie i wspierające je wojska z Niemiec wraz z rycerstwem środkowoeuropejskim niszczyli ją “grabieżą ogniem i wielkim rozlewem krwi”, cytując kronikarza krzyżackiego Duisburga.
W starciu pod Dzierżgoniem krzyżacy pozabijali wszystkich Prusów a ponadto “wozy ich zaprzęgi ( z żywnością i bronią) zaciągnęli do swojego zamku”. W roku 1236 margrabia z Miśni z oddziałem 500 rycerzy w sukurs Krzyżakom pustoszył Pomezanię jak tylko potrafił i kosztowało to wiele istnień ludzkich.


 Powyższa mapka przedstawia krzyżacki strategię podboju Prusów, jakże inną od taktyki książąt polskich. Po podboju Pomezanii, Krzyżacy nie odważyli się do penetrowania ziemi Prusów w głąb ich terytorium. Wynikalo to głównie z problemów logistycznych, które w owym okresie żaden kraj nie mógł rozwiązać w 100%. 
Myśl krzyżackich działań widać ich uzależnienie od zaopatrzenia drogą rzeczną, wszak wojsko bez jadłą, broni i świerzych posiłków nie może dokonać podboju żadnego terenu. Dlatego też krzyżakom zależało na podbiciu terenow nabrzeżnych dla lepszego zaopatrywania swoich wojsk. 
 Posuwając się wzdłuż Wisły i dalej wybrzeżem budowali fortece, bądź nowe czy też na gruzach pruskich fortyfikacji, a z nich dopiero penetrowali terytorium Prus. Ta sytuacja głęboko zaniepokoiła Świętopełka, księcia gdańskiego, który rościł sobie pretensje do Prus i sukcesami Krzyżaków został bardzo zaniepokojony.
 Przybycie dużego pocztu rycerzy w roku 1239 na czele z Otto Brunswiku, zakon wykorzystał i organizował wyprawę wzdłuż Zalewu Wiślanego. Dopiero znajdując opór w fortyfikacji ludu Warmów w grodzie Honeda. Najpierw "najechali na pobliskie wsie, niszcząc je ogniem i grabieżą". Następnie zdobyli sam zamek, nazwany później Bałga, “biorąc część ludzi w niewolę, innych wycinając w pień”(główna pewnie cześć niewolników stanowiły kobiety i dzieci….) 
 W całej okolicy po zdobyciu grodu Honeda, niemieccy najemnicy pozabijali Prusów “aż do całkowitej zagłady, tak, iż nawet jeden spośród nich nie ocalał, który mógłby wiadomość o tym zdarzeniu zanieść ich następcom”.
 Nie za długo po tym opanowali pruski gród Partegal, który “ spalili na popiół; całą załogę zaś pojmali i w pień wycieli”. Tu należy podkreślić, że na tych ziemiach istniała już misja chrześcijańska biskupa Chrystiana. Zresztą czy krzyżacy dbali o to?
Jednak po mimo sukcesów podczas pierwszego etapu krucjaty bałtyckiej, krzyżowcy do końca nie podbili Prusów. Duch oporu wobec najeźdźcy wzrastał a sami Krzyżacy mieli się o tym przekonać osobiście......


środa, 21 marca 2012

Bałtowie dzisiaj :)

http://www.vilkatlakai.tai.lt/

Dożo na ich temat nie wiem, jednak jak widać zajmują się odtwarzaniem (jeśli tak to można nazwać) kultury bałtyjskiej z różnych wieków.
Niektóe elementy to cuda i dziwy ale cóż kto tam wie, może uda się coś dowiedzieć od nich :) Choć lamelki i pancerzyki płytkowe mają fajniusie.
Zresztą wydaje mi się ze podejskie grupy z Litwy jest identyczne jak w polskim RR.
Ogólno pojęte złożenie każdego reko "Najważniejsze by być opancerzonym i mieć przeszywkę".
Bo przeszywka to podstawowa forma ochrony tułowia.... i jak ktoś nie ma przeszywki to jest nie historyczne i niebezpieczne............... jak ja coś takiego słuszę to.....załamka.
Panowie, jeśli na wschodzie zbrojni mieli pod pancerzykami tuniki czy inny strój to gdzie kurna felek przeszywki !!!!
Jak ktoś mądry mi pokaże przeszywkę z XIV wieku na wschodzie gwarantuję mu kratę piwa !!!
Zresztą temat strojów i pancerzyka już niedługo na blokowisku będę omawiać dlatego proszę o cierpliwość i mareczku ja cie błagam jak jeszcze raz pokażesz mi swój rondel to obsmaruję cię na pudelku czytaj Freha :P.

Prusowie Prawdziwa Historia cz. 1

Pytanie, jakie pierwsze się ciśnie na usta to, „Jaka jest prawdziwa historia Prusów?”.
Pytanie o tyle jest trudne, że do końca nic nie można być pewnym w temacie Prusów oprócz tego, że byli, byli poganami, przeciwstawiali się krzyżakom i ostatecznie zostali spacyfikowanie przez pierwszy etap Krucjat Bałtyckich. 

Zancznijmy więc od samej historii Prusów.
Prusowie nie stanowili etnicznej jednolitości, przy bogactwie natury, wśród której żyli, gdzie dla nikogo niczego nie brakowało, w spokoju, dostatku, harmonii bogami i naturą przez kilkanaście wieków zamieszkiwali w symbiozie dzieląc się między sobą nadbałtycką krainą bez potrzeby dla jakiejkolwiek wewnętrznej agresji. Oczywiście nie możemy powiedzieć do końca, że między nimi do zatargów na tle terytorialny czy gospodarczym.
 Przez wieki żyjąc obok siebie byli sobie jednak różni. Jadżwięgowie na wschodzie - lud myśliwsko-rolniczy o Ugrofińskiej pierwotności. Na zachodzie Pomezanię - Goci-Gepidowie, pre Celtowie, lud indoeuropejski przybyły do Prus na przełomie naszej ery. Centrum to Sambia i graniczące z nią ludy - przede wszystkim pre Indoeuropejczycy. Razem w tej części Europy to najstarsi Europejczycy, będący już na swoich terenach od VI wieku przed naszą erą.
 Wszystkich ich cechowała wielka gospodarność, umiejętność korzystania z bogactw otaczającej ich natury i nie stronili od handlu, w szczególności bursztynem z całą ówczesną Europą. Na samych stanowiskach archeologicznych często spotyka się rzeczy wszelkiego rodzaju od ceramiki broni czy ozdób pochodzenia Skandynawskiego, Polskiego czy też Niemieckiego.
 Prusowie osiągnęli największą zamożność w basenie morza bałtyckiego. Dostrzeżone to zostało przez sąsiadów a ci nie omieszkiwali z łupieskich na nich napadów.
Ludy mniej gospodarne, jak to zwykle bywa, wielokrotnie uzupełniały swoje potrzeby poprzez handel częściej jednak łupiestwem na sąsiadach, i to było wielką udręką dla Prusów.
 Tak zaczęło się na wschodzie, kiedy ruskie zagony grabiły Jadżwięgów z płodów rolnych a według ruskich latopisów w X wieku te łupieskie wyprawy dochodziły nawet do półwyspu Sambijskiego.
 I nie tylko Rusini, gdyż od IX wieku są notowania o skandynawskich i Wikingów najazdach na Sambię, jak również i gdańszczan, oni również wielokrotnie urządzali grabieżcze wyprawy na porty Prusów i to tym ostatnim przypisuje się upadek przed X wiekiem portu Truso. Dlatego pytanie zasadnicze brzmi czy Prusowie byli aż tak pierwotni jak to inni mówią ? Jeśli tak to, czemu wszyscy mniej rozwinięci sąsiedzi napadali na ziemie Prusów, może dla fanu?
Nie inaczej postępowali władcy ziem nadbałtyckich, ich liczne napady na Sambię polegały na grabieży, porywaniu kobiet i prób ustalenia zbrojnych fortów w celu zbierania od Sambów haraczy. Takie wyprawy były organizowane przez Kanuta Wielkiego w latach 1014-1035 i Kanuta IV w latach 1080-1086. Kończyły się one zwykle na grabieży majątku ruchomego.
http://pruthenia.pl/krol-alfred-opis-germanii-i-slowianszczyzny/

Z biegiem czasu, Prusowie zaczęli sobie radzić, a ponieważ byli świetnymi żeglarzami, to też przeprowadzali akcje odwetowe. Jednak nigdy najeżdżcy nie osiągneli swojego celu, żeby Prusom narzucić swoje prawa, administrację czy osadników. Tak działo się od strony Bałtyku i ze wschodu.
Pod koniec X wieku powstaje oficjalnie państwo Polan rządzone poprzez dynastię Piastów przyjmujących dla swojego bezpieczeństwa chrześcijaństwo i jednocząc wszystkie plemiona Słowian.
Władca Polski Bolesław Chrobry, wybitny strateg, scalając Polan widział konieczność dla wzmocnienia królestwa posiadanie większego dostępu do Bałtyku i włączenia Prusów w terytorium swojej władzy.
 Próba narzucenia Prusom nowej religii, poprzez misję św. Wojciecha, wiary chrześcijańskiej, z góry skazana była na niepowodzenie, a w języku kolokwialnym można by ją określić religijnym awanturnictwem. Zupełnie nieprzygotowana, bez żadnej myśli przewodniej a i sama osoba o niepohamowanym charakterze nie we właściwym miejscu do tej misji.
 Śmierć św. Wojciecha umacnia Polskę, Bolesław Chrobry w jego osobie zyskuje pierwszego patrona Polski i stawia katedrę w Gnieźnie koronując się na chrześcijańskiego władcę, bardzo umacniając pozycję i spostrzeganie Polski w Europie. Prusowie z kolei zostali w opinii europejskiej bardzo napastliwie przedstawiani, opisywani, jako niegodni, żeby mówić o nich jak o ludziach. Oczywiście żeby podlizać się chrześcijańskim panom zachodu, jacy to Polacy są grzeczni i ułożeni. A większość w owym okresie jeszcze do końca nie było chrześcijanami, ale postępy jakieś tam były.

 Na pograniczu niedawno powstałego Królestwa Polskiego(państwa Polan) z Prusami dochodziło do zbrojnych utarczek. Powodem były łupieżcze cele Polan, którzy również spostrzegali zamożność sąsiadów. Z biegiem czasu spokojni Prusowie stracili cierpliwość i w odwecie granica stanęła w ogniu, a w rezultacie okazało się, że w bitności Prusowie nie mieli sobie równych. Bolesław Chrobry z majestatu władcy Polski, rozpoczął dobrze zorganizowane regularne zbrojne wyprawy do Prus nie w celu łupienia ich, ale podboju. Ale do końca coś mu nie pykło i pomimo, że te wyprawy czasami sięgały w głąb pruskiego terytorium to władca Polski nigdy nie osiągnął celu.
Prusowie nie posiadali zbrojnych regularnych drużyn, więc tym samym unikali starć w otwartym polu. Najeżdżani przyjęli obronną taktykę nękania nieprzyjaciela z ukrycia a natura na terenie Prus była idealna do tego rodzaju prowadzenia walki.
Ta nie możność podboju Prusów powodowała wściekłą frustrację wśród kronikarzy polskich opisując ich z niewybrednymi bardzo złośliwymi epitetami. Święta zasada: jak nie można zwyciężać to zawsze przeciwnika można słownie upodlić. Dlatego też dla mężnego władcy, jakim był Bolesław Chrobry nie osiągnął sukcesu w podboju Prusów, a wręcz zaostrzył sąsiedzkie stosunki. Przez następne dwa wieki celem polityki polskich królów był, za wszelką cenę, podbój tej małej pruskiej społeczności. Dlatego kolokwialnie mówiąc przyszłą „Chryska na Matyska :P”
 Wiek XI to rozpoczęcie walki Królestwa Polskiego o dostęp do Bałtyku a dokładniej chodziło o podbój Pomorza i Prus. Tą politykę kontynuował Bolesław Krzywousty. Taktyka obrana przez najeźdźców na Prusy, to okres zimy, kiedy mokradła i jeziora były zamarznięte.
Prusowie mając swoje informacyjne forpoczty, byli ostrzegani i wtedy umykali w niedostępne zakątki zostawiając domostwa a ci, którzy nie zdążyli zwykle byli pojmani i zabrani w niewolę. Taką pierwszą wyprawę przeciw Prusom zorganizował Bolesław Krzywousty.
Do zapoznania się z wyprawami zachęcam do przeczytania kroniki gala anonima (lubię gościa: D)
http: //pruthenia.pl/gal-anonim-wyprawy-boleslawa-krzywoustego-do-prus/

 Niestety jak poprzednikowi akcja zbrojna przeciwko Prusom nie przyniosła żadnych sukcesów, ale i też nie zrezygnowano (uparcie) z podboju Prus, między innymi i dlatego, że Prusowie wspomagali Pomorzan przeciwko Bolkowi i tym samym utrudniali wcielenie Pomorza w granice królestwa polskiego (nie dobrzy ci Prusowie J)
 Na przełomie lat 1110-1111 tą samą trasą, co uprzednio, król Polski, jak podają źródła, przez Sasinię porą zimową znowu najeżdża na Prusów, a jedynym jego sukcesem to wzięcie dużej liczby niewolników, a to, co nie można było złupić puszczał z ogniem. I tak poza łupiestwem nie zdołał osiągnąć politycznego sukcesu, a w wyniku tych wypraw Prusowie rewanżując się zbrojnie, również zaczęli najeżdżać ziemie Polan czyniąc dokładnie to, co robili Polanie w najazdach na nich.
Następca tronu Bolesław Kędzierzawy kontynuował politykę podboju Prus, która ekonomicznie stawała się coraz bardziej dotkliwa, rujnowała Prusów zamożność, co w rezultacie w odwecie Prusowie zaczęli tą samą metodą łupić nadgraniczne terenu królestwa polskiego.
 Można domniemywać, że część Sasini i Galindii tak dalece, jak płaciła daniny władcom Polski, oni uznawali, że została podporządkowana. Lud Sasinów i Galindów został bardzo wyniszczony i nie tylko przez Polan, ale również etnicznie inny lud Jadżwięgów. To ich szlak najazdów na Mazowsze wiódł przez Galindię.
 Nagminnie branych w niewolę Prusów, przesiedlano, osadzano z dala od ich ziem i dzisiaj w odległych miejscach Polski spotykamy miejscowości o rdzennym znaczeniu, że one pochodzą z obecności Prusów.
 W roku 1193 Kazimierz Kędzierzawy starannie przygotowywał najazd na Jadżwięgów posługując się pruskimi przewodnikami. To im polscy kronikarze zarzucają, że poprzez zdradę wyprawa skończyła się totalną klęską wojów Kazimierza a on sam z tej wyprawy na Prusów ledwo z życiem wyszedł.
 Pomimo, że ciągłe najazdy na Prusów były ogłaszane, jako niosące im wiarę chrześcijańską, to miały one wyłącznie polityczny charakter i tak dalece, jak płacili daniny, ich nawrót do swojej religii był całkowicie tolerowany. Zresztą nie próbowano ich nawracać a wśród mieszkańców samego królestwa panował jeszcze niewielki poganizm (dziwne, co?). To, że książęta przeszli na Chrześcijaństwo nie znaczyło, że ich lud nie praktykował pogańskich obrządków.
Wszystkie opisane wydarzenia w dużym stopniu można uznać za europejską normalność w owym okresie, gdyż to właśnie podbojem kształtowała się ówczesna polityczna mapa Europy.
 Kolejny rozdział historii Prusów pochodzi z czasów rozbicia dzielnicowego a szczególnie z terenów księstwa Mazowsza z książętami na czele, którzy postawili pogranicze prusko-polskie w ogniu, nie potrafili dyplomatycznie tego ognia zlikwidować i pogranicze nadal wrzało i co śmielszy z książąt nadal próbował Prusów ujarzmić lub ograbić a Prusowie z natury mściwi podchodzili do tego jak w maksymie chrześcijańskiej „Jak Mazowszanin Prusom to Prus Mazowszaninowi”.
 Sam książę Świetopełek, którego militarny wysiłek w opanowaniu Prusów nigdy się dla niego nie spełnił już za jakiś czas będzie pomagał Prusom a książę płocki Konrad Mazowiecki, niespełniony inteligencją, ale ambitny. O nim dzisiejsi Polacy woleliby zapomnieć albo życzyliby sobie, żeby się nigdy nie urodził. Ten typ zaściankowego władcy-nierozgarniętego a żądnego władzy (dzisiaj też mamy takie wzory i nazywamy ich “chłopcy z podwórka”) sprowadził nie tylko katastrofę na tych złych i nie dobrych Prusów, ale również wielowieczne nieszczęście na swój kraj.
Jak jeszcze czytelnik się nie domyślił, co nasz kochany Konrad sprowadził to już mówię, KRZYŻAKÓW?!! Tak tych złych niedobrych krzyżaków z książki i filmu Krzyżacy;]



piątek, 16 marca 2012

Koniec snu zimowego :)

Zima się skończyła (jak dla mnie :P) dlatego zabieramy się do roboty. Tematów do omówienia jest mnóstwo i nie ma co tracić czasu.
O to kilka z nich:
-Prawda o Prusach.
-Uzbrojenie i strój, wnioski.
-Pawęż, rekonstrykcja.
-Bitwa pod wystruć
itp.... :)