Wielkie powstanie pruskie z roku 1260-1274 rozpoczeło się od
wielkiego pobicia w Bitwie pod Durben. Zbrojne starcie , które miało miejsce 13
lipca 1260 pomiędzy połączonymi siłami inflanckiej gałęzi zakonu krzyżackiego
pod dowództwem mistrza krajowego Burcharda von Hornhausena i Krzyżaków pod
dowództwem marszałka pruskiego Henryka Botela z dowodzonymi przez poganina
Treniotę (siostrzeńca Mendoga) Żmudzinami i Litwinami.
Przeciw sąsiadom Prusów, Żmudzinom, z którymi Krzyżacy nie
mogli uporać się na ziemi Kurów, Zakonni bracia pod wodzą inflanckiego mistrza
Burcharda von Hornhausena wyruszają razem z krzyżakami z Prus pod wodzą Henryka
Botela.
Jednocześnie z silnymi posiłkami z Niemiec plus Duńczycy, Estończycy,
słowem-wyrusza śmiętanka armii zakonnej mająca raz na zawsze uporać się z problemem zwany
Żmudzią .
W polu nad
jeziorem Durbe 13 lipca 1260 roku rozegrała się bitwa w której klęskę poniosła duża częśc
wojsk krzyżackich. Śmierć ponieśli wszyscy
dowódcy a z armii mało kto uszedł z życiem. Klęska tłumaczona była w jeden możliwy
sposób dla krzyżaków, w krytycznym momencie zmuszeni do walki Kurowie, walczący po stronie krzyżaków,
zaatakowali wojska zakonne. Oczywiście nie ma to jak zrzucić winę za kleskę na
niedawno co przyjętych pod swoje ramiona kościelne…..
W efekcie tak poważnej klęski wojsk zakonnych, został
zawarty sojusz między Żmudzinami i Kurami a sam Zakon zmuszono został do
opuszczenia tej części wybrzeża Bałtyku.
Efektem tego wszystkiego był zryw jaki dla krzyżaków miał być bolesny po tylu
wygranych nad Poganami z północy….oj biedni ci krzyżacy :P
Wracając na teatr działań ziem
Pruskich. Ziemię ogarnięte podbojem przez
rycerstwo środkowo europejskie, miało niedługo wstrząsnąc wydarzenie iście kuriozalnę dla świata chrześcijańskiego.
Społeczność Pruska, bezradna wobec wtargnięcia na ich ziemi
masy kolonistów, z nadmorskich siedzib, nie miała się do nikogo zwrócić o
pomoc, żeby zapobiec brutalnym metodom niesienia im jedynej słusznej wiary, czyli chrześcijaństwa…..
Wodzowie wszystkich
pruskich ludów poza Pomezanami i Jadżwięgami spotkali się na naradzie, nie wiadomo gdzie i
kiedy . Podczas tej że narady na której postanowiono stworzyć bardzo twardy opór w
obronie przed uciskiem i wyzyskiem ze strony braci zakonnej.
Na czele wielkiego
powstania stanął Herkus Monte, pochodzący z rodu Montemidów, Natangów. Wcześniej
senior rodu dla ratowania rodziny i bliskiemu jemu ludowi na krzyżackie żądanie
daje zakładników wraz ze swoim małoletnim synem Herkusem.
W jego rosłej osobie
Krzyżacy upatrzyli idealnego kandydata na krzyżaka Prusa który dla nich będzie walczyć
i podbijać Prusów.
Wywożąc Herkusa do Magdeburga, wiązano z nim wielkie plany, tam publicznie go ochrzczono,
pokazując jak bracia zakonni są wspaniałomyślnymi i dobrzi dla podbitego ludu, to oni nieśli światło prawdziwej wiary do ciemnego luda…….
Zresztą można im
podziękować poniekąd za to zrobili bo sam Herkus jako pilny uczeń wyniósł co nieco z ich nauczania dla swoich współbraci, o czym mieli niedługo się przekonać krzyżacy
;]
Dziesięcioletni pobyt
jego w Magdeburgu pozwolił jemu na pełną edukację ze znajomością języka
niemieckiego i łaciny. Zauważono jego wspaniałe fizyczne warunki i z wielką
starannością udzielano jemu nauk z kunsztu rycerskiego. Wkrótce, ku wielkiemu
zadowoleniu zakonnych, w szkółce magdeburskiej równych sobie nie miał. Nadszedł
czas jego powrotu ale już w białym płaszczu z czarnym krzyżem.
Stęskniony za rodziną
i przy nadarzającej się okazji odwiedza swoich bliskich zastając ich w warunkach
strasznego upodlenia przez zakonnych braci. To było za dużo dla Herkusa.
Spotykając się z wodzami innych ludów, zjednoczy ich do oporu przeciw Krzyżakom
ale nie chrześcijańskiej wierze. Prusowie rozpoczeli gromadzenie i
przygotowywanie się do zbrojnego powstania, przed tym jednak zdecydowano na
wysłanie listu do papieża Urbana IV.
Krzyżacy posiadający
sieć szpiegów nie tylko podejrzewali ale i też otrzymywali donosy, że Prusowie
mobilizują się do powstania. W takich sytuacjach, jak zwykle, stosowali wszystkie
metody, podstępu, intrygi i to z największym okrucieństwem.
Brat krzyżacki
Wolrad, wójt Natangii, kiedy dowiedział się o przygotowaniach zaprosił do
siebie wielu możnych znakomitych Prusów z okolicy grodu Lemptenburg nad Zalewem
Wiślanym do pokojowych obrad z biesiadą “i kiedy ci upili się....wyszedł,
zamknął drzwi i wspomnianą szlachtę i zamek spalił na popiół”. Goście spłonęli
żywcem, ponosząc słuszną karę - jak twierdzi kronikarz - za spiskowanie przeciw
Zakonowi.
“Ponieważ list dotarł
do Rzymu i zachował się wśród innych dokumentów kancelarii papieskiej, znana
jest jego treść. Prusowie zapewniali w nim papieża, że powstanie skierowane
jest wyłącznie przeciw Zakonowi i stosowanym przez Krzyżaków metodom
postępowania z podbitą ludnością. Przekonywali, że większość mieszkańców ziem
pruskich została już ochrzczona i przyjęła wiarę papieża, nie chce więc wracać
do wiary przodków, do przesądów i obyczajów pogańskich.
Prusowie pisali, że
pragną także, by wiara papieża szerzyła się wśród rodaków. Prosili w liście
biskupa rzymskiego, by poparł ich walkę z Zakonem i obiecywali, że nikt z
wiernych ani kapłanów nie dozna krzywdy, nie zostaną też zniszczone kościoły.
Prusowie pisali, że bracia zakonni, którzy depczą wszelkie prawa ludzkości i
boskie, nie dotrzymują zobowiązań, pozwalają mordować dzieci, kobiety i
starców, a z mężczyzn robią niewolników pozbawionych prawa do ziemi i
własności, muszą z ziem pruskich ustąpić. Na koniec - oddawali siebie i swoją
ziemię w opiekę papieżowi.
Papież Urban IV,
adresat listu i wielki przyjaciel Zakonu Niemieckiego, nie dał wiary ani
posłańcom, ani wręczonemu mu pismu. Zgodnie z życzeniem braci zakonnych uznał,
że bunt przeciw Zakonowi jest równoznaczny z odejściem od wiary
chrześcijańskiej i ogłosił światu apostazję Prusów. Wezwał też wszystkich
wiernych Kościołowi rycerzy i biskupów do świadczenia pomocy Zakonowi, który
znalazł się w wielkiej potrzebie. Co więcej, przyznał Krzyżakom wiele nowych
uprawnień wobec Prusów. Pozwolił im więzić lub brać zakładników od tych
neofitów, którzy nie chcą uczestniczyć w organizowanych przez Zakon akcjach
zbrojnych lub odmawiają swego udziału przy budowie twierdz. Poinformował
również biskupa warmińskiego, że wyznaczył Czechy, Morawy, Polskę i Pomorze do
niesienia pomocy Krzyżakom w obronie Prus i Inflant. Nakazał także udzielać
krzyżowcom zgłaszającym swe usługi Zakonowi takich samych odpustów, jakie
przysługiwały udającym się do Ziemi Świętej”.
Postawienie sprawy przez papiestwo w oczywisty
sposób dla głowy kościoła i fanatyka szerzenia wiary wszelskim kosztem dla
uzyskania korzyści materialnych, Herku Monte zrzuca habit i razem z innymi
wodzami wraca do przodków swoich wierzeń ogłaszając świętą wojnę z krzyżakami i
papiestwem.
Herku Monte poza
ogólnym Prusów przywództwem powstania, przewodził także rodzinną Natangią,
Warmią wódz Glappo, Pogezanią Auctume, Barcją Divanus Klekine a Sambią Glande.
Uzbrojenie Prusów w
owym czasie niewiele różniło się w porównaniu z ciężko zbrojnymi Europejczykami
zamieszkującymi już ziemie pruskie. Pruscy konni dla większej mobilności,
uzbrojenie mieli lżejsze co nie znaczy, że prymitywne.
21 stycznia 1261
Herku Monte osiąga spektakularne zwyciestwo nad wosjkiem zakonnym. Armia
zakonna z pełnym taborem wyszła z Królewca na podbój Natangii doskonale
wyposażona w żywność i broń w połowie drogi niedaleko pruskiego Pokarvis
założyła bazę zostawiając ją ze zbrojnym oddziałem. Główna armia podążała dalej
w głąb Natangii. Powstańcy bez trudu opanowali obóz zakonny, zajmując go i z
wyczekiwującą w nim pozycją cierpliwie czekali na powrót głównej armii.
Powracający zakonni nie tylko z łupami, żywnością ale także z niewolnikami
zostali zupełnie zaskoczeni w obozie. Większość poległa podczas zasadzki i mało
kto zdołał uciec, ale i tak ta wiadomość dotarła do Królewca. Nie powiodło się
również rycerzowi Walther von Barbyc który nieopodal pustoszył okolicę
zamieszkałą przez Prusów, dowodząc oddziałem przybyłych z pomocą gości.
Zaatakowany, poniósł całkowitą klęskę i znowu niewielu uszło z życiem z pola
bitwy.
W styczniu 1261r.
drogą morską zaczęły napływać do Królewca nowe zaciągi krzyżowców chętnych do
wzięcia udziału w krucjacie bałtyckiej . Przybylu z Westfalii, Magdeburga i
generalnie z ziem Cesarstwa. Bez zwłoki przystąpili do pustoszenia sambijskich
wiosek, unikając powstańców, zabierając wszystkich zdolnych do pracy Prusów, w
celu wzmocnienia nadmorskich zamków i budowy nowych.
W roku 1263 Herku
Monte organizuje błyskotliwą akcję wyprawiając się do ziemi chełmińskiej,
zadając tam bardzo dotkliwe straty. Kiedy powracał z ziemi chełmińskiej, w
pogoń za nim z elitą rycerstwa, puścił się osobiście wielki mistrz krajowy
Helmerich.
Herku Monte nie dał się jemu zaskoczyć i pod Lubawą, stawił
czoła mistrzowi. Krzyżacy pewni zwycięstwa poprzez zaskoczenie, szybko
zaatakowali Natangów.
Obie armie stoczyły wówczas bitwę w dolinie między
wzniesieniem Fiugajki a wsią Fijewo znajdującą się kilka kilometrów od Lubawy.
Prusowie pod dowództwem Herkusa Monte pokonali wielkiego mistrza i jego wojska,
stosując typową dla Prusów taktykę partyzanską, czyli wciągając ich w zasadzkę.
Poganie w krytycznej fazie bitwy uciekli w zarośla na wzgórzu Fiugajki.
Krzyżacy myśląc że wróg ucieka z pola bitwy rozpoczęli pościg podczas, którego
rozproszyli się po okolicy. Prusowie wówczas zebrali się w niewielkie oddziały
i ponownie zaatakowali osamotnione grupki krzyżowców.
W bitwie tej poległo
czterdzieścioro braci zakonnych w tym sam mistrz krajowy Helmeryk. W
historiografii niemieckiej bitwę tą nazywa się największą klęską chrześcijan w
walce z poganami. Krzyżacki kronikarz Piotr z Dusburga opisuje krzyżacką klęskę
w następujący sposób: „(...) polegli w niej prawie wszyscy znakomici i doborowi
mężowie, których mądrość i zapobiegliwość rządziła ziemią pruską i kierowała
wojnami. W miejscu tej bitwy mieszkał później pewien pustelnik, który wiele
razy widział nocą palące się świece; ich obecność najwyraźniej świadczyła o
tym, że polegli tam mężowie otrzymali już koronę męczeńską od Króla
Męczenników” . Krzyżaccy kronikarze opisując tą bitwę nigdy nie wspominają o
Lubawie, co może sugerować, że 1264 roku osada ta cały czas leżała w gruzach po
najeździe Sudawów sprzed czterech lat.
Herku Monte stał się
postrachem dla Zakonnych sama wiedza o jego bliskiej obecności napawała ich
śmiertelnym strachem. Nie przebierał w środkach, wprowadzał wojska krzyżowe w
zasadzki i likwidował wszelkie oddziały zakonne gdzie tylko miał wiedzę, że się
pojawiły.
Niejednokrotnie
zasadzał się na nich w przebraniu jako krzyżak, a przy tym wszystkim dbał o to,
żeby żadnemu nie udało się uciec, a po to tylko, żeby jego metody walki z nimi
były nie przekazywane innym braciom. Strach krzyżaków był tak wielki, że
uznawano, że walczą z duchem.
W roku 1273, leczący
się z ran i osaczony w swojej kryjówce, został pochwycony i natychmiast
powieszony a pełni strachu Zakonni dla pewności mieczem przebili serce jego.
Szczególnie ciężkie walki miały miejsce na Sambii, gdzie część ludności
zmuszono do ucieczki, część schwytano w niewolę, a część wybito. I w ten
sposób, jak chwalił się krzyżacki kronikarz “całe... wojsko Sambów mieczem
unicestwili oraz pojmali kobiety i dzieci. Domy...i przyległości spalili na
popiół”.
Sambowie
systematycznie dążyli do opanowania wszystkich małych twierdz bardzo zuchwałymi
atakami w których odnosili zwycięstwa. Ta taktyka nie pozwalała na ich
umocnienia i przyjęcia większej ilości najeżdżców, którzy ciągle przybywali.
Wódz Warmów Glappo z
pomocą Pogezan pod dowództwem Auctume w roku 1261 odbijają gród, zabrany im
przez Zakonnych w roku 1240 i mocno ufortyfikowany, Lidzbark Warmiński.
Po tym sukcesie
Glappo wyrusza na zamek w Braniewie. W zasadzce wybija czterdziestu rycerzy z
załogi, reszta nie czekając na dalszy bieg wypadków w pośpiechu opuszcza
Braniewo. Glappo nie posiadając wystarczającej ilości wojów do obsadzenia
Braniewa, doszczętnie niszczy krzyżacką twierdzę i bezpiecznie wycofuje się.
Z pomocą dla
krzyżaków w roku 1266, przybywają do Prus bardzo liczne posiłki z Cesarstwa,
szczególnie z Brandenburgii na czele z Ottonem III i Janem I.
Na granicy ziemi
Warmów i Natangii a pomiędzy twierdzami Królewca i Bałgi budują zamek
Brandenburgia, dzisiaj Uszakowo (rejon kaliningradzki). Używając jak zwykle
zniewolonych Prusów jako siły roboczej. Glappo, wykorzystał moment wyjścia
głównych sił załogi Brandenburgii przeciw Prusom, uderza i opanowuje zamek.
Siły krzyżackie wracające z wyprawy nie miały już do czego wracać, zamek został
kompletnie zniszczony.
Po roku Otto III
wraca i odbudowuje Brandenburgię, którą w roku 1273 Glappo z Warmami powtórnie
zaatakował i rozpoczynał oblężenie. Krzyżacy byli przygotowani na taki manewr
Warmów. Z niezbyt odległego Królewca zorganizowali bardzo szybką odsiecz która
ruszyła na pomoc oblężonej Brandenburgii.
Glappo wzięty we dwa
ognie przez przewyższające siły, nie miał już nawet szansy na wycofanie się.
Pojmanego dzielnego Glappo najpierw poddano torturom, następnie stracono na
wzgórzu obrzeża Królewca. Miejsce to nazwano Glappenberg, czyli wzgórzem
Glappo.
Niezmordowani
Prusowie, wspólnymi siłami próbują zdobyć zamek w Królewcu, zbudoway na ruinach
pruskiej twierdzy Tuvangste. Wojska pruskie przybyły do oblegania Królewca z
machinami oblężniczymi, jednocześnie zablokowano wszystkie dojazdowe drogi.
Sambijski wódz Glande
rozbijając krzyżacką flotyllę próbuje wziąść Królewiec oblężeniem i głodem.
W oblężeniu
uczestniczy również wielki wódz Natangów, Herku Monte, który podczas walk
został ranny.
Pomoc z zewnątrz
odblokowała Królewiec od morza co w rezultacie było powodem rezygnacji Prusów z
oblężenia. Pomimo odstąpienia Prusów od oblężenia Zakonni nie mieli jednak
ochoty i odwagi do spotkania się z nimi na otwartym polu bitwy. Powód tego jest
już znany, sama obecność Herkusa Monte napawała strachem wielkich zakonników.
Zamek w Wielawie,
Waistotepile, Wisenburgu na ziemi Bartów, Krzyżborku Prusowie oblegali z
wielkim sukcesem. Krzyżacy zmuszeni głodem, nie mogący doczekać się z żadnej
strony pomocy, ponosząc wielkie straty, ukradkiem i podczas nocy opuszczali
twierdze szukając drogi ucieczki w portowych zamkach.
Tak samo stało się z
zamkiem w Brunsberdze (Braniewo) i Reszlu, przed ucieczką sami podpalają
twierdze i pod osłoną nocy uciekają.
Ponieważ cały czas
napływały posiłki z Europy, strategia obrana przez Prusów polegała na ciągłym
niszczeniu ich mniejszych twierdz.
W roku 1263 w krwawej
bitwie pod Bartoszycami zginęło około1300 Prusów (“mało kto uniknął śmierci ”)
większość bezbronnych.
Wymienić należy
epizod , który zdarzył się podczas oblężenia Bartoszyc, “na szubienicy
wzniesionej przed bramą zamkową powiesili 30 zakładników pruskich, których
trzymali jako jeńców”.
Walki przeniosły się
poza Prusów terytorium, w roku 1263 na ziemi chełmińskiej powstańcy zdobywają
zamek w Radzyniu. Jadżwięgowie z Pogezanami, Warmami i Bartami, pustoszyli
okolice Elbląga zdobywając okoliczne fortyfikacje które broniły dostępu do
Elbląga.
Bezradność i
wściekłość Krzyżaków osiągnęła zenit ich okrucieństwa, kiedy taki sam los
spotkał zamek w Lidzbarku i zdziesiątkowani dotarli do Elbląga, przetrzymywanym
tam pruskim dzieciom, zakładnikom, było ich dwanaścioro, wyłupiono oczy i
odesłano rodzicom.
Krótkie przymierze z
księciem Gdańska Mściwojem II, pozwoliło na blokadę portu Elbląga,
uniemożliwiło to krzyżakom otrzymywania dopływu krzyżowców i zapasów żywności
gdyż był on też oblegany od lądu. Nie trwał ten sojusz długo. Połączonymi
siłami w roku 1266 zniszczyli krzyżacką flotyllę wiozącą żywność do oblężonych
załóg Elbląga, Bałgi i Królewca.
Podczas nieudanego
oblężenia Elbląga, ginie Auctume przywódca Pogezan. Zastępuje go Linka, który
bardzo dynamicznie rozpoczyna akcje przeciw zakonnym. Razem z Bartami prowadzi
kampanię poza terenem Prus i na ziemi chełmińskiej pod Pagustin w bitwie z
krzyżakami zadaje im klęskę w której ginie 12 braci rycerzy i 500 towarzysącym
im krzyżowców.
Po tym zwycięstwie,
robi błyskawiczny zwrot i rusza na odbicie zamku w Dzierżgoniu wyposażoną w liczną
, dobrze uzbrojoną załogą. Gdyby nie posiłki krzyżackie z pobliskiego Elbląga
twierdza ta mogła być zdobyta i osłabiłaby znacząco krzyżaków na długo.
Linka stosując
krzyżacką taktykę, mobilizuje swoje siły, i jeszcze raz w roku 1273 wspólnie z
Bartami podejmuje batalię o zdobycie Elbląga.
Elbląg, wybudowany na
miejscu pruskiego portu Truso był największym dla Pogezan zagrożeniem. Przez
niego nieustannie przychodziły posiłki dla Zakonu z cesarstwa.
Niespodziewanie,
Linka wprowadził garnizon zakonny w zasadzkę i zadaje jemu bardzo dotkliwe
straty, które przez krótki nie pozwala wojską krzyżowym na grasowanie po ziemi
Pogezan.
Bartowie, jako
najmniej liczny lud plemion Pruskich, nie przeprowadzał indywidualnych wypraw
przeciw Zakonowi, natomiast czynnie uczestniczył w każdej wyprawie
organizowanej przez każdego z przywódców powstania.
Rok 1266 był dla Bartów najbardziej tragicznym rokiem, w
bardzo zaciętej bitwie pod Kowalewem wódz Divan Klekine ginie w polu chwały w
walce z zakonnym wojskiem.
Przybycie w 1265 roku
Albrechta księcia Brunświckigo i Albrechta księcia z Turyngii z licznym
rycerstwem, pozwoliło Krzyżakom na planowanie i rozprawienie się z powstańcami.
W roku 1267 mamy
wtórne przybycie do Królewca króla Czech z bardzo licznym wojskiem. To jego
przybycie z tak licznymi siłami, zaczęło przechylać szalę zwycięstwa na stronne
zakonu. Od razu skierowani zostali do rozprawienia się z Natangami.
Natangia podczas
powstania była wielokrotnie niszczona, między innymi też przez Teodoryka
margrabiego miśnieńskiego, który “ przez trzy dni i noce... przemierzał
Natangię, pustosząc ją ogniem i grabieżą ”. W drugiej połowie lat 60 zniszczona
została “ogniem i grabieżą” ziemia Solidow w Natangii i jak pochwalił się Piotr
z Duisburga zabito i wzięto w niewolę “bardzo wielu ludzi”.
Natangijczycy z Herku
Monte coraz bardziej byli osaczani i z tak licznymi posiłkami przybywającymi z
ziem cesarstwa coraz trudniej jest im walczyć i zwyciężać.
Krzyżacka metoda
walki prowadzona planowanymi zbrojnymi ekspedycjami na osiedla Prusów, nie
tylko polegała na ich mordowaniu, czyli likwidowanie zaplecza powstańców, ale i
też czego nie mogli zagrabić doszczętnie palono wraz z domostwami.
W roku 1274,
wzmocniony Zakon, z całą furią i rządzą zemsty atakuje twierdzę Pogezan
Lidzbark Warmiński. Gród zostaje zdobyty, obrońcy ratują się ucieczką a tych
którzy nie zdążyli “pojmali i (następnie) wymordowali” Nie znamy dalszych losów
wodza Pogezanów Linki.
Na Sambii najdłużej
opierał się okręg zwany Rinow. Uległ, kiedy Krzyżacy “zabili wszystkich
mężczyzn, uprowadzili kobiety i dzieci z całym ich majątkiem”.
Pod koniec powstania
w bitwie pod Bezledy, wojska zakonne “zabiły ponad dwa tysiące Jadżwięgów”.
Pytanie pozostawało , jak długo jeszcze Prusowie mogli się przeciwstawiać całemu
światu chrześcijańskiemu wysłanemu przeciwko ?
Rok 1274 uznano, że powstanie zostało stłumione całkowicie i
do podbicia pozostały jeszcze trzy prowincję Prusów: Nadrowia, Skalowia i
Jaćwież.
Bardzo dobrze, że Krzyżacy pobili Prusów, w przeciwnym razie Polska miałaby pod bokiem złośliwych sąsiadów. Potem Prusowie zjednoczyliby się z Wielkim Księstwen Litewskim i Litwini już nie potrzebowaliby Polski jako sojusznika. Polska pozostałaby sama i w końcu zostałaby domenem Habsburgów i byłoby po Polsce. Tak że stało się tak jak musiało stać, i nie ma co tu płakać nad Prusami.
OdpowiedzUsuńJaromir333. Poczytaj opracowania mediewistyczne i skojarz z najprostszą nawet wiedzą podręcznikową, którą nabyłeś w szkole (bo historykiem nie jesteś)w obrębie współczesnej historii Polski. Może wówczas zrozumiesz, że popisałeś się brakiem wiedzy w zakresie wpływu eksterminacji Prusów w XIII w. na kształtowanie się sytuacji geopolitycznej śmiertelnie groźnej dla Polski po dzień dzisiejszy.
OdpowiedzUsuń