Pytanie, jakie pierwsze się ciśnie na usta to, „Jaka jest prawdziwa historia Prusów?”.
Pytanie o tyle jest trudne, że do końca nic nie można być pewnym w temacie Prusów oprócz tego, że byli, byli poganami, przeciwstawiali się krzyżakom i ostatecznie zostali spacyfikowanie przez pierwszy etap Krucjat Bałtyckich.
Zancznijmy więc od samej historii Prusów.
Prusowie nie stanowili etnicznej jednolitości, przy bogactwie natury, wśród której żyli, gdzie dla nikogo niczego nie brakowało, w spokoju, dostatku, harmonii bogami i naturą przez kilkanaście wieków zamieszkiwali w symbiozie dzieląc się między sobą nadbałtycką krainą bez potrzeby dla jakiejkolwiek wewnętrznej agresji. Oczywiście nie możemy powiedzieć do końca, że między nimi do zatargów na tle terytorialny czy gospodarczym.
Przez wieki żyjąc obok siebie byli sobie jednak różni. Jadżwięgowie na wschodzie - lud myśliwsko-rolniczy o Ugrofińskiej pierwotności. Na zachodzie Pomezanię - Goci-Gepidowie, pre Celtowie, lud indoeuropejski przybyły do Prus na przełomie naszej ery. Centrum to Sambia i graniczące z nią ludy - przede wszystkim pre Indoeuropejczycy. Razem w tej części Europy to najstarsi Europejczycy, będący już na swoich terenach od VI wieku przed naszą erą.
Wszystkich ich cechowała wielka gospodarność, umiejętność korzystania z bogactw otaczającej ich natury i nie stronili od handlu, w szczególności bursztynem z całą ówczesną Europą. Na samych stanowiskach archeologicznych często spotyka się rzeczy wszelkiego rodzaju od ceramiki broni czy ozdób pochodzenia Skandynawskiego, Polskiego czy też Niemieckiego.
Prusowie osiągnęli największą zamożność w basenie morza bałtyckiego. Dostrzeżone to zostało przez sąsiadów a ci nie omieszkiwali z łupieskich na nich napadów.
Ludy mniej gospodarne, jak to zwykle bywa, wielokrotnie uzupełniały swoje potrzeby poprzez handel częściej jednak łupiestwem na sąsiadach, i to było wielką udręką dla Prusów.
Tak zaczęło się na wschodzie, kiedy ruskie zagony grabiły Jadżwięgów z płodów rolnych a według ruskich latopisów w X wieku te łupieskie wyprawy dochodziły nawet do półwyspu Sambijskiego.
I nie tylko Rusini, gdyż od IX wieku są notowania o skandynawskich i Wikingów najazdach na Sambię, jak również i gdańszczan, oni również wielokrotnie urządzali grabieżcze wyprawy na porty Prusów i to tym ostatnim przypisuje się upadek przed X wiekiem portu Truso. Dlatego pytanie zasadnicze brzmi czy Prusowie byli aż tak pierwotni jak to inni mówią ? Jeśli tak to, czemu wszyscy mniej rozwinięci sąsiedzi napadali na ziemie Prusów, może dla fanu?
Nie inaczej postępowali władcy ziem nadbałtyckich, ich liczne napady na Sambię polegały na grabieży, porywaniu kobiet i prób ustalenia zbrojnych fortów w celu zbierania od Sambów haraczy. Takie wyprawy były organizowane przez Kanuta Wielkiego w latach 1014-1035 i Kanuta IV w latach 1080-1086. Kończyły się one zwykle na grabieży majątku ruchomego.
http://pruthenia.pl/krol-alfred-opis-germanii-i-slowianszczyzny/
Z biegiem czasu, Prusowie zaczęli sobie radzić, a ponieważ byli świetnymi żeglarzami, to też przeprowadzali akcje odwetowe. Jednak nigdy najeżdżcy nie osiągneli swojego celu, żeby Prusom narzucić swoje prawa, administrację czy osadników. Tak działo się od strony Bałtyku i ze wschodu.
http://pruthenia.pl/krol-alfred-opis-germanii-i-slowianszczyzny/
Z biegiem czasu, Prusowie zaczęli sobie radzić, a ponieważ byli świetnymi żeglarzami, to też przeprowadzali akcje odwetowe. Jednak nigdy najeżdżcy nie osiągneli swojego celu, żeby Prusom narzucić swoje prawa, administrację czy osadników. Tak działo się od strony Bałtyku i ze wschodu.
Pod koniec X wieku powstaje oficjalnie państwo Polan rządzone poprzez dynastię Piastów przyjmujących dla swojego bezpieczeństwa chrześcijaństwo i jednocząc wszystkie plemiona Słowian.
Władca Polski Bolesław Chrobry, wybitny strateg, scalając Polan widział konieczność dla wzmocnienia królestwa posiadanie większego dostępu do Bałtyku i włączenia Prusów w terytorium swojej władzy.
Próba narzucenia Prusom nowej religii, poprzez misję św. Wojciecha, wiary chrześcijańskiej, z góry skazana była na niepowodzenie, a w języku kolokwialnym można by ją określić religijnym awanturnictwem. Zupełnie nieprzygotowana, bez żadnej myśli przewodniej a i sama osoba o niepohamowanym charakterze nie we właściwym miejscu do tej misji.
Śmierć św. Wojciecha umacnia Polskę, Bolesław Chrobry w jego osobie zyskuje pierwszego patrona Polski i stawia katedrę w Gnieźnie koronując się na chrześcijańskiego władcę, bardzo umacniając pozycję i spostrzeganie Polski w Europie. Prusowie z kolei zostali w opinii europejskiej bardzo napastliwie przedstawiani, opisywani, jako niegodni, żeby mówić o nich jak o ludziach. Oczywiście żeby podlizać się chrześcijańskim panom zachodu, jacy to Polacy są grzeczni i ułożeni. A większość w owym okresie jeszcze do końca nie było chrześcijanami, ale postępy jakieś tam były.
Na pograniczu niedawno powstałego Królestwa Polskiego(państwa Polan) z Prusami dochodziło do zbrojnych utarczek. Powodem były łupieżcze cele Polan, którzy również spostrzegali zamożność sąsiadów. Z biegiem czasu spokojni Prusowie stracili cierpliwość i w odwecie granica stanęła w ogniu, a w rezultacie okazało się, że w bitności Prusowie nie mieli sobie równych. Bolesław Chrobry z majestatu władcy Polski, rozpoczął dobrze zorganizowane regularne zbrojne wyprawy do Prus nie w celu łupienia ich, ale podboju. Ale do końca coś mu nie pykło i pomimo, że te wyprawy czasami sięgały w głąb pruskiego terytorium to władca Polski nigdy nie osiągnął celu.
Prusowie nie posiadali zbrojnych regularnych drużyn, więc tym samym unikali starć w otwartym polu. Najeżdżani przyjęli obronną taktykę nękania nieprzyjaciela z ukrycia a natura na terenie Prus była idealna do tego rodzaju prowadzenia walki.
Ta nie możność podboju Prusów powodowała wściekłą frustrację wśród kronikarzy polskich opisując ich z niewybrednymi bardzo złośliwymi epitetami. Święta zasada: jak nie można zwyciężać to zawsze przeciwnika można słownie upodlić. Dlatego też dla mężnego władcy, jakim był Bolesław Chrobry nie osiągnął sukcesu w podboju Prusów, a wręcz zaostrzył sąsiedzkie stosunki. Przez następne dwa wieki celem polityki polskich królów był, za wszelką cenę, podbój tej małej pruskiej społeczności. Dlatego kolokwialnie mówiąc przyszłą „Chryska na Matyska :P”
Wiek XI to rozpoczęcie walki Królestwa Polskiego o dostęp do Bałtyku a dokładniej chodziło o podbój Pomorza i Prus. Tą politykę kontynuował Bolesław Krzywousty. Taktyka obrana przez najeźdźców na Prusy, to okres zimy, kiedy mokradła i jeziora były zamarznięte.
Prusowie mając swoje informacyjne forpoczty, byli ostrzegani i wtedy umykali w niedostępne zakątki zostawiając domostwa a ci, którzy nie zdążyli zwykle byli pojmani i zabrani w niewolę. Taką pierwszą wyprawę przeciw Prusom zorganizował Bolesław Krzywousty.
Do zapoznania się z wyprawami zachęcam do przeczytania kroniki gala anonima (lubię gościa: D)
http: //pruthenia.pl/gal-anonim-wyprawy-boleslawa-krzywoustego-do-prus/
Niestety jak poprzednikowi akcja zbrojna przeciwko Prusom nie przyniosła żadnych sukcesów, ale i też nie zrezygnowano (uparcie) z podboju Prus, między innymi i dlatego, że Prusowie wspomagali Pomorzan przeciwko Bolkowi i tym samym utrudniali wcielenie Pomorza w granice królestwa polskiego (nie dobrzy ci Prusowie J)
Na przełomie lat 1110-1111 tą samą trasą, co uprzednio, król Polski, jak podają źródła, przez Sasinię porą zimową znowu najeżdża na Prusów, a jedynym jego sukcesem to wzięcie dużej liczby niewolników, a to, co nie można było złupić puszczał z ogniem. I tak poza łupiestwem nie zdołał osiągnąć politycznego sukcesu, a w wyniku tych wypraw Prusowie rewanżując się zbrojnie, również zaczęli najeżdżać ziemie Polan czyniąc dokładnie to, co robili Polanie w najazdach na nich.
Następca tronu Bolesław Kędzierzawy kontynuował politykę podboju Prus, która ekonomicznie stawała się coraz bardziej dotkliwa, rujnowała Prusów zamożność, co w rezultacie w odwecie Prusowie zaczęli tą samą metodą łupić nadgraniczne terenu królestwa polskiego.
Można domniemywać, że część Sasini i Galindii tak dalece, jak płaciła daniny władcom Polski, oni uznawali, że została podporządkowana. Lud Sasinów i Galindów został bardzo wyniszczony i nie tylko przez Polan, ale również etnicznie inny lud Jadżwięgów. To ich szlak najazdów na Mazowsze wiódł przez Galindię.
Nagminnie branych w niewolę Prusów, przesiedlano, osadzano z dala od ich ziem i dzisiaj w odległych miejscach Polski spotykamy miejscowości o rdzennym znaczeniu, że one pochodzą z obecności Prusów.
W roku 1193 Kazimierz Kędzierzawy starannie przygotowywał najazd na Jadżwięgów posługując się pruskimi przewodnikami. To im polscy kronikarze zarzucają, że poprzez zdradę wyprawa skończyła się totalną klęską wojów Kazimierza a on sam z tej wyprawy na Prusów ledwo z życiem wyszedł.
Pomimo, że ciągłe najazdy na Prusów były ogłaszane, jako niosące im wiarę chrześcijańską, to miały one wyłącznie polityczny charakter i tak dalece, jak płacili daniny, ich nawrót do swojej religii był całkowicie tolerowany. Zresztą nie próbowano ich nawracać a wśród mieszkańców samego królestwa panował jeszcze niewielki poganizm (dziwne, co?). To, że książęta przeszli na Chrześcijaństwo nie znaczyło, że ich lud nie praktykował pogańskich obrządków.
Wszystkie opisane wydarzenia w dużym stopniu można uznać za europejską normalność w owym okresie, gdyż to właśnie podbojem kształtowała się ówczesna polityczna mapa Europy.
Kolejny rozdział historii Prusów pochodzi z czasów rozbicia dzielnicowego a szczególnie z terenów księstwa Mazowsza z książętami na czele, którzy postawili pogranicze prusko-polskie w ogniu, nie potrafili dyplomatycznie tego ognia zlikwidować i pogranicze nadal wrzało i co śmielszy z książąt nadal próbował Prusów ujarzmić lub ograbić a Prusowie z natury mściwi podchodzili do tego jak w maksymie chrześcijańskiej „Jak Mazowszanin Prusom to Prus Mazowszaninowi”.
Sam książę Świetopełek, którego militarny wysiłek w opanowaniu Prusów nigdy się dla niego nie spełnił już za jakiś czas będzie pomagał Prusom a książę płocki Konrad Mazowiecki, niespełniony inteligencją, ale ambitny. O nim dzisiejsi Polacy woleliby zapomnieć albo życzyliby sobie, żeby się nigdy nie urodził. Ten typ zaściankowego władcy-nierozgarniętego a żądnego władzy (dzisiaj też mamy takie wzory i nazywamy ich “chłopcy z podwórka”) sprowadził nie tylko katastrofę na tych złych i nie dobrych Prusów, ale również wielowieczne nieszczęście na swój kraj.
Jak jeszcze czytelnik się nie domyślił, co nasz kochany Konrad sprowadził to już mówię, KRZYŻAKÓW?!! Tak tych złych niedobrych krzyżaków z książki i filmu Krzyżacy;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz